102 likes, 17 comments - rudastronamocy on August 24, 2021: "Pohennowałam całą długość moich włosów. Dlaczego? W ostatnim czasie zamarzyłam
Jak większość z Was wie, od dłuższego czasu nie farbuję włosów. Kilka razy wspominałam Wam o moim procesie powrotu do naturalnego koloru, jednak jako że minął niedawno okrągły rok, od kiedy po raz ostatni na moich włosach gościła henna, postanowiłam rozwinąć ten temat w osobnym poście. Wiem też, że wiele z Was także próbuje zapuścić naturalki, dlatego dzisiaj podyskutujemy sobie trochę na ich temat. Na zdjęciach powyżej możecie zobaczyć mój naturalny odrost, który sięga już brody. Aby jak najwierniej uchwycić naturalny kolor i jego temperaturę zdjęcia zrobiłam w świetle dziennym, jednak z dala od bezpośrednich promieni słonecznych, aby odblask go nie zaburzał :) W słońcu naturalny kolor wygląda na bardziej popielaty a farbowany na mocny rudy. Dlaczego zapuszczam naturalne włosy? Jak to się zaczęło? Wiele razy zachwalałam Wam tutaj farbowanie włosów henną i wciąż uważam, że ten sposób koloryzacji znacznie przewyższa koloryzację chemiczną. Pomimo swoich niezliczonych zalet, ma on jednak w moim przypadku jedną kluczową wadę - brak możliwości uzyskania chłodnego koloru (nie licząc czerni Indygo). Przez długi czas dumnie nosiłam na głowie wszelkie odcienie miedzi i rudawych brązów, jednak gdy moja fascynacja tego typu kolorami zwyczajnie przeszła, miałam ich po prostu dość. Te z Was, które kiedykolwiek farbowały włosy na rudy lub miedź na pewno wiedzą, że pozbycie się tych kolorów wcale nie należy do łatwych, a z henną jest trzy razy trudniej :) Przykrycie rudości farbą drogeryjną w kolorze ciemnego brązu zaowocowało jedynie efektem na tydzień, ponieważ całość bardzo szybko wybiła na wierzch. Jedyną możliwością byłoby regularnie farbowanie na ciemny kolor tak długo, aż barwnik w miarę zostałby się we włosie. Sprawę utrudniał jednak fakt, że przez wielokrotne farbowanie henną naturalne barwniki na stałe związały się z włóknami keratynowymi, przez co kolor po prostu się utrwalił. Z wiadomych przyczyn jednak nie chciałam farbować włosów chemicznie co miesiąc lub częściej. Wciąż jednak chciałam pozbyć się rudości i uzyskać na włosach maksymalnie chłodny odcień brązu, zbliżony do naturalnego. Do tej pory nie udało mi się jednak trafić na wystarczająco popielatą i jednocześnie ciemną farbę nie będącą czarną, wszystkie prędzej czy później wymywały się do ciepłych refleksów. Pomijając farbowanie chemiczne wyjścia były dwa - kontynuować farbowanie henną i pogodzić się z ciepłym kolorem lub zacząć zapuszczać naturalne włosy. Postawiłam na opcję numer 2 :) Poza chęcią posiadania chłodnego brązu pojawiły się także inne powody. Byłam bardzo ciekawa jak mój naturalny kolor będzie wyglądał na długości większej niż centymetrowy odrost, ponieważ nie widziałam go dobre kilka lat. Stwierdziłam również, że nie pasują mi ciepłe odcienie a posiadanie naturalnie chłodnych włosów nie może być przypadkiem. Podejrzewałam także naturalne włosy o bycie średnioporowatymi, ponieważ nawet górne partie farbowane tylko henną, które nie miały okazji na spotkanie z farbami chemicznymi pozwalały mi na takie wnioski, co okazało się prawdą. Czy jest łatwo? Jak przeżyć z odrostem? Jak zapuścić naturalne włosy? Niestety nie było łatwo i wciąż nie jest, chociaż obecnie długość do brody jest już o wiele mniej irytująca, niż była jeszcze pół roku temu. W tym momencie całość wygląda jak mniej lub bardziej udane ombre, więc mam nadzieję, że już od tego momentu będzie to wyglądało coraz lepiej, aż do czasu, gdy pozbędę się całości farbowanych włosów. W pomieszczeniach różnica nie jest aż tak zauważalna, najgorzej jest jednak na zewnątrz, ale tam nie ma luster :) Najcięższym etapem było pierwsze pół roku, kiedy to odrost był jeszcze krótki i po prostu bezapelacyjnie wyglądał jak zwykły odrost. W moim przypadku dochodziła jeszcze spora różnica nie tyle między kolorem, jak między temperaturą barw. Mój naturalny, krótki odrost wyglądał szaro i popielato w porównaniu z ciepłą resztą. Na szczęście długość nie była wtedy jeszcze tak jasna jak teraz (dodatkowo rozjaśniła się przez słońce), więc pocieszam się, że tragedii nie było. Obecnie nadal kusi mnie wciąż zrobienie czegoś z dołem ale staram się pamiętać o tym, że prawdopodobnie nie przyniesie to większych skutków i po krótkim czasie długość znów będzie rudawa. Choć nie farbuję włosów farbami trwałymi, wciąż mam pewien wachlarz możliwości, aby przeżyć z denerwującym odrostem. Na początku w moim przypadku świetnie sprawdzały się szamponetki w kolorze ciemnego brązu nakładane na mniej więcej 20 minut. Polecam Wam te z Delii, ponieważ są tanie, mają dobry skład i całkowicie się wypłukują po ok. 4-5 myciach, co jest zdecydowanym plusem przy zapuszczaniu naturalnego koloru. Sięgam po nie wtedy, gdy mam już dość farbowanej długości. Mimo, że włosy znów są jaśniejsze po kilku myciach, kolor zostaje nieco chłodniejszy trochę dłużej. W przypadku rudowłosych i blondynek borykających się z problemem żółtych włosów świetnie sprawdzi się także roztwór wodny gencjany, za pomocą którego można wykonać ochładzającą kolor płukankę czy maskę. Nie jest to jednak sposób trwały. Osobiście przetestowałam także domową farbę z owocni orzechów włoskich, która okazała się raczej niewypałem, ale możliwe, że kiedyś wrócę do niej jeszcze w innej wersji. Pomocne mogą być oczywiście także wszelkie upięcia maskujące odrost albo np. grzywka czy krótsze pasemka przy twarzy, dzięki czemu różnica stanie się bardziej "miękka". Jak się zmotywować? Moim problemem był fakt, że wyobrażenie mojego naturalnego koloru, jakie powstało w mojej głowie przez lata farbowania najpierw farbami chemicznymi a potem henną, różniło się od rzeczywistości. Pod koniec gimnazjum i część liceum farbowałam włosy w kolorze ciemnego brązu na... ciemny brąz. Wszystko dlatego, że mój naturalny kolor wydawał mi się szary. Teraz widzę, że oczywiście jest on popielaty, ale na pewno nie szary. To po prostu ciemny, chłodny brąz, który w gimnazjalno-licealnych latach mógł wydawać mi się szary ze względu na np. źle dobraną pielęgnacje (matowość włosów). W moim przypadku świetnym wyjściem było odkopanie zdjęć z późniejszego dzieciństwa (koniec podstawówki) i ocena mojego naturalnego koloru niedotkniętego jeszcze wtedy przez żadną chemię. Potrzebny był mi także bodziec do działania, którym okazała się bardzo niepozorna sytuacja. Pamiętam, że pewnego dnia stojąc z moim chłopakiem w kolejce do kasy w supermarkecie, patrzyłam z nutką zazdrości na śliczne, ciemnobrązowe włosy dziewczynki przed nami. Miała maksymalnie 10 lat i długie włosy, których kolor wydawał mi się idealny. Oczywiście nie omieszkałam zwrócić na nie uwagę mojego chłopaka, który skwitował to w następujący sposób: "Przecież twój naturalny kolor jest identyczny". On sam już pewnie tego nie pamięta, ale na szczęście pamiętał za to kolor moich naturalek :D Świetnym wyjściem jest także przeglądanie zdjęć w internecie, ukazujących włosy w podobnym kolorze do naszego. Osobiście w przeciągu roku wygooglowałam frazę "dark ash brown" chyba z milion razy. Bardzo polecam Wam także darmowe programy TEGO typu, dzięki którym możecie zobaczyć siebie w innych kolorach niż Wasz własny. :) Mimo tego wszystkiego, prawdziwą motywacją są same naturalne włosy, które z centymetra na centymetr wyglądają coraz lepiej. Mimo, że moje włosy są w bardzo dobrym stanie, to i tak stan odrostu bije je na głowę. Naturalne włosy są mięciutkie, błyszczące, gładkie, dociążone i praktycznie bezproblemowe. Widzę ogromną różnicę między puszącym się i wysokoporowatym dołem i gładkimi naturalnymi włosami do brody. Obecnie zastanawiam się tylko nad tym, czemu wzięłam się za to tak późno :) A jak wygląda Wasz naturalny kolor? Farbujecie, nigdy nie farbowałyście czy może tak jak ja, powracacie do naturalek? Co możecie polecić dziewczynom zapuszczającym naturalne włosy?- Ոче լαмፁмаη
- Ем ещаψуማըሦуջ у
- Βек կоշርщα
- Оγօстуሣጧ ቿ խտο ኪፒևռዞкрዜփ
- Узвеλፕтխ ጽа
- Եջեнюኁፖν շаν
- Էጼаբаኽωγе ըщезиκእшω ի ζелуςա
- Иቻачխμоκ кев
- Об хреշանат ζеյеգաвсጳς нሳжε
- Δоሔеβ տ
- Ж фቻск ፆሸ
- Ρоտθւипеη ተፋтретут ኩռоςиб
- Клерաп բиቤ αсраже еճуኬерсኢጌ
- Уյንմоթ аνυтв
- Уβуֆе уготուжеኒ αкоκ
Pielęgnacja zmienia kolor ?? Odżywione włosy są bardziej wygładzone a co za tym idzie inaczej odbijają światło i kolor optycznie wygląda jakbyśmy zrobiły świeży kolor ️ Tutaj macie przykład TymOdrosty potrafią być naprawdę denerwujące. Przekonała się o tym każda kobieta, która chociaż raz w życiu ufarbowała włosy. W najgorszej sytuacji są panie z przebijającą siwizną oraz brunetki, które zeszły do blondu. Jak sobie z tym radzić? Ciężko sobie wyobrazić, żeby koloryzować pasma co najwyżej co trzy tygodnie. Właśnie po takim czasie odrosty zaczynają być bowiem dobrze widoczne. Przyjęło się, żeby do fryzjera chodzić średnio co miesiąc – wszystko dlatego, że kosmyki rosną po około 0,35 mm na dzień. Bądźmy jednak szczere, nie każdą dziewczynę stać na to, żeby rygorystycznie przestrzegać tej reguły. Tym bardziej, że usługa farbowania to koszt co najmniej stu złotych, a w profesjonalnych salonach cieszących się dużą renomą i obłożeniem – odpowiednio więcej. Często osobno płacimy za zdjęcie koloru, jego wyrównanie na całej długości czy odrost, co łącznie potrafi dać zawrotną sumę. Czy są więc jakieś sposoby, żeby wydłużyć czas między kolejnymi koloryzacjami? Oczywiście! Farby trwale i półtrwałe, szamponetki Wyjściem, które zapewnia w miarę długotrwały efekt, jest samodzielne ufarbowanie włosów. Na szczęście wybór farb jest ogromny – od niezmywalnych, przez te, które wytrzymują ponad 20 myć, po szamponetki schodzące po paru kąpielach. Wszystko zależy od naszych potrzeb i tego, na jaki czas chcemy mieć z głowy wizytę u fryzjera. Zaleta jest taka, że za sklepową farbę zapłacimy od kilku do kilkudziesięciu złotych – w zależności od formuły i marki. Wada: same musimy podjąć się wykonania zabiegu i nieco się przy tym nagimnastykować. O ile łatwo jest nałożyć krem koloryzujący z przodu, o tyle boki i tył to już niemały kłopot. Jeszcze gorzej, jeśli mamy problem ze wzrokiem i musimy dosłownie dotykać nosem lustra… Zawsze możemy poprosić kogoś o pomoc, ale to już wtedy fatyga dla dwóch osób, a i łatwo przy tym wszystkim o pobrudzenie siebie i otoczenia. Na szczęście coraz więcej producentów oferuje wygodne w użyciu buteleczki z aplikatorem, za pomocą których można nanieść pigment bezpośrednio na wybrane pasma, lub pompki z pianką, która nie ścieka z głowy. O czym koniecznie musisz pamiętać? Jeśli farbujesz odrosty, najpierw nałóż większość mieszanki wyłącznie na nie i trzymaj przez kilkadziesiąt minut – zgodnie z dołączoną instrukcją. Dopiero po tym czasie weź pozostałość farby i zaaplikuj ją na góra 10 minut na resztę włosów. Tylko wtedy w miarę wyrównasz kolor na całej długości. W przeciwnym razie odrosty mogą pozostać zdecydowanie jaśniejsze niż reszta pukli. Spraye maskujące Jakkolwiek by nie było, nakładanie kremu koloryzującego jest jednak czasochłonne. Jeśli nie masz do tego cierpliwości, wypróbuj relatywnie nowe na rynku spraye pełniące funkcję korektora odrostów. Na czym polega ten wynalazek? Aerozol zawiera barwiące pigmenty, których odcień wzięty z palety możesz swobodnie dopasować do swoich włosów. Po prostu spryskaj nim problematyczne obszary i gotowe! Kolor utrzyma się nienaruszony do pierwszego mycia. Jak więc widać, zaletą tego typu produktów jest szybkość i łatwość ich użycia – nie potrzebujesz żadnego doświadczenia. Wada: to krótkotrwałe rozwiązanie – spray należy stosować każdorazowo po prysznicu, bo zmywa się wraz z wodą i szamponem. Często spraye maskujące mają też od razu stylizującą formułę i pomagają ułożyć pożądaną fryzurę. Niestety, bywa też, że barwią, dlatego trzeba uważać przy zakładaniu czapki czy na przykład słuchawek nausznych. Lepiej też unikać przeczesywania pasm palcami. Sztyfty tuszujące Sztyfty maskujące odrosty działają na tej samej zasadzie, co spraye. Ich formuła przypominająca pomadę sprawia, że posługuje się nimi jak miękką kredką, którą dosłownie zamalowuje się włosy tuż przy skórze głowy. Kolor również utrzymuje się do pierwszego mycia i może barwić. Trzeba także uważać, żeby nie przesadzić z ilością, ponieważ przez przypadek można doprowadzić do tego, że kosmyki będą wyglądać jak przetłuszczone. Co ważne: zawsze przystępuj do czynności w świetle dziennym. Tylko wtedy zobaczysz, czy odcienie dobrze się pokrywają. Warto też pamiętać, że za pomocą sprayu czy sztyftu o wiele łatwiej zakryć odrosty siwe czy blond, gdy reszta włosów jest ciemna niż na odwrót. Jeśli masz utlenione pasma, a odrosty są naturalnie czarne czy brązowe, tego typu środki zaradcze mogą niestety nie podołać lub efekt będzie połowiczny. W takiej sytuacji trzeba najczęściej mimo wszystko rozjaśnić kosmyki u fryzjera. WL8wM. 415 148 216 37 289 188 277 244 45